Jest godzina 11:11, a termometr wskazuje +11.1 st. C. Piękne słońce. Czego chcieć więcej! Idę poddać się nieenzymatycznej fotoizomeryzacji 7-dehydrocholesterolu do prewitaminy D.
Przy budowie Portu Popowice słychać i widać sikorki oraz pstrego dzięcioła dużego.
Nawet w parku jest słonecznie. Przy Orbicie prawie wszystkie dęby są już bez liści. Opadłe szeleszczą pod stopami, a gawrony i kawki szukają pod ich warstwą czegoś do zjedzenia.



Przez park idę nad Odrę – schodkami w dół wału przeciwpowodziowego.
Na Kozanowskiej łasze 2 dorosłe i 9 młodych łabędzi niemych, 2 czaple siwe, 11 samców i 1 samica krzyżówki. Oczywiście są też wrony siwe. Bliżej brzegu na Osobowicach widzę 6 samców krzyżówki mających chrapkę na 1 samicę. Obraz prawdziwie sielankowo-rodzinny…








Co jakiś czas pojedyncze kormorany przelatują nad wodą. Chyba dość silny wiatr nie zachęca ich do stania na płyciźnie. A może to dla nich pora obiadowa i jeszcze nie czas na suszenie się po nurkowaniu za rybami?
Przy cyplu pływają 2 inne dorosłe łabędzie nieme, które ewidentnie nie należą do wcześniej widzianej rodziny. Nagle jeden z nich poderwał się do lotu i kieruje się wprost na łachę z ewidentnie bojowym nastawieniem. Wygięta w łuk szyja, głowa przy powierzchni wody i nastroszone pióra. Zaczął się atak!







Odpłynięcie rodziny kawałek dalej na nic się nie zdaje, gdyż co chwilę następuje kolejna próba przegonienia intruzów przez broniącą terytorium parę. Dopięli swego…




Cała grupa została zmuszona do ucieczki. Jednak nie poddają się i lądują z powrotem na rzece, tyle że bliżej brzegu na Osobowicach. Dla bojowej pary to wystarczający dystans. Widać, że są zadowoleni z sukcesu. Rywali – zwycięzców i przegnanych – oddziela teraz twarda granica w postaci piaszczystej wyspy.



To była niezła akcja i demonstracja siły. Grupa z młodymi jest raczej nietutejsza i chyba nigdy wcześniej jej tu nie spotkałem. Jak widać, piękne łabędzie też potrafią pokazać „pazur”.
Płycizny między łachą a cyplem okupują śmieszki (grubo ponad 100 mew). Przy samym cyplu, na kamieniach, siedzą krzyżówki – chyba 9 samców i 6 samic (trudno odróżnić płeć, bo są skulone, a na dodatek patrzę pod słońce).

Dwie kawki, mimo że mniejsze, dokuczają mewom zmuszając je do przelotu na inne miejsce.
Są tu też 2 czaple siwe. Jedna z nich ma problem z natrętnymi wronami. Krukowate znowu wygrały i czapla w niezgrabnych ruchach przenosi się dalej.





Po zachodniej stronie cypla również mieszanina śmieszek i krzyżówek. Ktoś rzucił trochę chleba przy brzegu. Podpłynęły 2 dorosłe łabędzie nieme. Trochę dalej stoi 1 czapla siwa. Tu też wystają z wody piaszczyste wyspy.
Wśród kaczek wyróżnia się jedna ciemnobrązowa, pokroju krzyżówki. Jest skulona i zwrócona do mnie przodem, więc nie widzę dokładnie jej upierzenia na tyle ciała. [Najpierw myślałem, że może to być zalatująca z Ameryki do Europy brązówka. Jednak wydaje mi się, że jej tył nie jest tak ciemny jak powinien, więc raczej mam do czynienia z melanistyczną odmianą krzyżówki].


Wypatrzyłem jeszcze jedną „dziwną” krzyżówkę. Po dokładniejszym przyjrzeniu okazuje się, że to jednak jest jej zgrabniejsza kuzynka z jasnym brzuchem i szarawym dziobem – samiczka świstuna.




Jest tak mocny wiatr, że grabieją mi palce, aż trudno utrzymać stabilnie aparat. Dlaczego nie wziąłem rękawiczek?
Jest i kolejna „nie-krzyżówka”. „Nie” – bo ta nurkuje i „nie” – bo ma jasne boki, o świecącym żółtym oku nie wspominając. To z kolei jest samiec czernicy w szacie spoczynkowej: nie jest już kontrastowo czarno-biały, a wręcz jest brązowo-biały, no i nie ma tak okazałego czubka z tyłu głowy jak podczas godów.


Czas wracać, choć ciągle jest tak pięknie…

Przy działkach mazurki wyjadają coś z trawy. Gdy ktoś przechodzi ścieżką, to całym stadkiem ewakuują się na najbliższe drzewo. Tam są bezpieczne. Kto wypatrzy szaroburego wśród brązów?


Teraz na łasze siedzi 15 kormoranów. Połyskują na zielono w słońcu. Wróciła też przegoniona wcześniej grupka łabędzi z młodymi. Widać to dobra miejscówka i warto ponieść ryzyko kolejnego starcia.

Przy Moście Milenijnym z dobrej miejscówki na wodzie korzysta też wędkarz. Ale czy aby nie za zimno na takie „kąpiele”? Mnie i bez kontaktu z wodą chyba wystarczy na dziś…

Żegnam się jeszcze z rudą wiewiórką i o 13:30 kończę spacer przy Orbicie.
Oj, dużo się na rzece dzieje….
PolubieniePolubienie
Tak, wtedy na prawdę było spore poruszenie.
PolubieniePolubienie
Jak u Skaldów, jeśli ich pamiętasz:
Wśród ptaków wielkie poruszenie, ci odlatują, ci zostają Na łące stoją jak na scenie, czy też przeżyją, czy dotrwają
Tekst pochodzi z https://www.tekstowo.pl/piosenka,skaldowie,w_zoltych_plomieniach_lisci.html
PolubieniePolubienie
Tu niestety nie było melancholii i łezki w oku, tylko zwykła walka o przetrwanie, która mogła się mieć finał jak u gęsi z tekstu Osieckiej. A Skaldów się nie zapomina. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Patrząc na zdjęcie z mewami, w pierwszej chwili miałem skojarzenie z warszawską Wisłą (okolice mostu Grota-Roweckiego). Pozdrowienia
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Warszawy nie znam, ale pewnie kominy elektrociepłowni na tle rzeki w niejednym mieście można zobaczyć. Wodą odbywa(ł) się transport dużych ilości węgla i popiołów.
PolubieniePolubienie
Beautiful pictures! I am glad, the swan story had a happy end 🙂 You have a big variety of interesting ducks and other water birds. I used a translator these days to read your posts. I don’t know why, but it translated duck with crossword 😉
PolubieniePolubienie
Ha ha! It is quite good translation. 😀
Polish word „krzyżówka” means „crossword” but it is also the name of mallard/wild duck (Anas platyrhynchos).
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I asked myself, what it could be. Thanks for the explanation. Otherwise I would have thought that the translation program is crazy 😂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
I don’t know when I would start to use latin names of birds. Sorry, but I’m still too lazy to do it. 😦
PolubieniePolubione przez 1 osoba
No problem, it was just irritating. Some latin names I can remember better than the normal names, but most of the time I have to look it up. Just a strange hobby 😉
PolubieniePolubienie
Learning foreign languages, even only names, is not my strong suit.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
We have all our talents. Good that they are so different 🙂
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Takich mądrych słów użyłeś na samym początku, że aż bałam się dalej czytać. 😀
Ech, te łabędzie. Tak ładnie wyglądają, a przeszkadzają im spokojni sąsiedzi, mimo że wody wokół całe mnóstwo.
Podobne zachowanie wron mnie akurat nie dziwi. Za to dziwi mnie, co one właściwie tam robią, przecież ryb chyba nie łowią?
Wciąż mam nadzieję, że kiedyś trafi mi się kaczka inna niż krzyżówka. Ale póki co mogę tylko u Ciebie popatrzeć. 🙂
Wędkarza szczerze podziwiam. Uch!
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Ha, ha. Chciałem jakoś „poetycko” zacząć. Takie banalne „idę się poopalać” jakoś mi nie pasowało. Nie, żebym sam z siebie wiedział, co te mądre słowa oznaczają, dlatego podlinkowałem je do źródła. 😉
Wrony na łasze przesiadują bardzo często. Biorą kąpiele, innym razem rekalsują się dokuczając innym ptakom, ale też szukają czegoś do zjedzenia – resztek ryb, małży i czego tam naniesie rzeka.
Na pewno na jakąś kaczkę-dziwaczkę w końcu trafisz. Chyba w Łazienkach mieszkają mandarynki, więc może warto je odwiedzić. 😉
PolubieniePolubienie
No ładnie mi poetycko, ani słowa nie zrozumiałam. 😉
Aha, już wiem jak to z tymi wronami. Fakt, one przecież zjedzą wszystko.
A mandarynki mam i to aż z trzech różnych lokalizacji:
https://chwastowisko.wordpress.com/category/mieszkancy/ptaki/mandarynka/
Ale one się nie liczą, to za łatwa zdobycz. 😉
PolubieniePolubienie
Mnie mandarynkę udało się zaobserwować „na dziko”, na Odrze. Pewnie kiedyś wrzucę fotki. Jednak z tego co pamiętam, to praktycznie nic na nich nie widać, bo kaczucha siedziała daleko na przeciwnym brzegu rzeki.
PolubieniePolubienie
Nawet jak nic nie będzie widać, to i tak uwierzę Ci na słowo. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
😮
PolubieniePolubione przez 1 osoba