Waham się czy iść, czy nie iść. Zachmurzenie z południa ciągnie na północ. Zachód wydaje się pogodny, ale wschód nie przepuszcza słońca. Na termometrze +7.7 st. C i wygląda na to, że „na dole” jest bezwietrznie. Minęła 7:30. Idę, najwyżej nie zrobię żadnego zdjęcia…
Wchodzę na Most Milenijny. Dziś zdecydowałem się pójść na Osobowice…
Oho, zmiana planów! Na Odrze widzę parę nurogęsi z pięknie wybarwionymi samcem. Jednak schodzę na Kozanów. Martwię się tylko o słońce, które świeci w prześwicie chmur, bo zaraz znowu zniknie!
Są nurogęsi, są śmieszki zajęte swoimi sprawami, są też obudzone krzyżówki. Podążając za tymi pierwszymi dochodzę aż w okolicę kozanowskiej łachy.





Samica nurogęsi od dłuższej chwili pływa wyprostowana w poziomie z głową przy powierzchni wody. Samiec towarzyszy jej (jakby ją pilnował), i co jakiś czas zanurza dziób w wodzie, a następnie wyciąga go i rozchlapuje wodę na boki.


Nagle, nie wiadomo skąd, pojawia się druga para nurogęsi. Ptaki pływają obok siebie, ale samice ewidentnie jednego z samców odganiają, a do drugiego lgną. Raz podążają z nurtem rzeki, a za moment zawracają i kierują się pod prąd.


Płyną w stronę plaży przy Moście Milenijnym, więc idę ich śladem. Z tamtego kierunku nadchodzą dwie osoby z psami. Spłoszą się? Na szczęście tracze nie czują zagrożenia. Jest już pusto na ścieżce. Kucam i trwam w bezruchu. Zbliżają się do mnie dosłownie na kilkanaście metrów…
















Odsuwają się od brzegu. Jedna para zrywa się i odlatuje. Druga odpływa. Więc i ja prostuję kości. Dużo emocji, ale jeszcze za wcześnie, żeby wracać do domu. Idę ponownie na zachód…
Na płyciźnie przed główną łachą stoi 12 śmieszek, 1 duża mewa i 2 dorosłe łabędzie nieme. Co jakiś czas pojawiają się 3 kormorany – na zmianę idą polować, a później się suszą.
O, klucz gęsi leci na południe!


Wielka łacha jest pusta – stoi tylko 1 czapla siwa. Nawet wron nie ma.
Leci druga czapla siwa, usiadła bliżej cypla. Wypatrzyła ją ta pierwsza i przegania w inne miejsce. Oberwało się też dużej mewie i wronie, które tam stały – obie również odlatują.
Na lasze wypatrzyłem padłą młodą (brązowo-białą) mewę, po rozmiarze sądząc – srebrzystą. Nikt jeszcze jej nie rozszarpał i nie zjadł?
Przy wschodniej krawędzi kozanowskiego cypla naliczam 27 krzyżówek.

Po zachodniej stronie cypla też sporo krzyżówek i jest ta ciemno brązowa, w tym samym miejscu co wczoraj. Sądząc po kolorze dzioba, to musi być samica.



W trzcinach przede mną, na cyplu, „mignęło” coś niebieskiego. Zimorodek? Tak! Zrobiłem kilka kroków i wyleciał jak strzała. Pięknie błyszczy w słońcu na złoto i niebiesko unosząc się tuż nad wodą. Przeciął zatoczkę i zatrzymał się gdzieś w trzcinach bliżej wejścia do policyjnego portu.
Ja ruszam w przeciwnym kierunku, w stronę domu.
Teraz na łasze stoi w 2 grupach 12 kormoranów.
Na środku ścieżki leży nieżywa myszarka polna. Widać ślady po zębach, ale łup porzucony. Ofiara działkowych kotów polujących dla rozrywki?

Leci „dziwna” mewa. Większa od śmieszki, ale mniejsza od srebrzystej. Cała biała z żółtym dziobem i ciemnymi końcówkami skrzydeł. [Może to była mewa siwa (kiedyś nazywana pospolitą)? Niestety moja notatka jest skąpa, a zdjęcia nie zrobiłem, więc pozostaje „gdybanie”].
W okolicy plaży, ale dość daleko od brzegu, nadal pływa para nurogęsi. Samica znowu jest „rozpłaszczona” z szyją wyciągniętą tuż nad lustrem wody. Samiec krąży niby bez zainteresowania… Nagle wskoczył na partnerkę. Trzyma dziobem za jej rudą „fryzurę” na głowie. Wygląda na to, że złapałem je „in flagranti”…



Minęła krótka chwilka i znowu pływają „normalnie” – wyprostowane.
Bliżej brzegu zacumowała na odpoczynek kolejna brązowa wersja krzyżówki, ale w tym wypadku ozdobiona białym żabotem.

Jest 10:00, to dobry czas na zacumowanie we własnym domu i drugie śniadanie.
Z ciekawości sprawdziłem, co na temat widzianego przeze mnie zachowania samicy nurogęsi mogę przeczytać w dostępnej mi literaturze. Pierwsze, co pomyślałem to, że znajdę coś w „Ptakach ziem polskich” J. Sokołowskiego. Niestety, rozczarowanie. Okazało się, że jedynie „Ptaki. Przewodnik” K. Richarz, A. Puchta (wyd. Muza SA), zawiera wzmiankę:
Już w zimie (samice) dążą do kopulacji, kładąc się płasko na wodzie; jednak kopulacja zachodzi dopiero na wiosnę.
Podobne stwierdzenie można znaleźć na stronie Wikipedii:
Samice już zimą dążą do kopulacji, kładąc się płasko na wodzie. Pomimo tego zachodzi ona dopiero na wiosnę.
Czy to oznacza, że to, co widziałem, to był jedynie „trening” przed wiosną?
Samica nurogęsi jest mi znana, ale nie miałam pojęcia, że samiec aż tak się od niej różni. Gdybym go spotkała, byłabym pewna, że mam nowy gatunek, a potem nastąpiłoby wielkie rozczarowanie. 😉 Fajne zdjęcia udało Ci się im zrobić.
No właśnie, od razu pomyślałam, że listopad to nie jest odpowiednia pora na takie bara-bara. Ale może to były nurogęsi wyzwolone od okowów tradycji?
W każdym razie super Ci się trafiło. 🙂
PolubieniePolubienie
Samiec nurogęsi poza okresem godowym jest bardzo podobny do samicy. Jedynie w okresie zimowym przyjmuje takie kontrastowe barwy.
A co do „zalotów” to myślę, że w przyrodzie tak się pokiełbasiło, że zwierzęta już przestały trzymać się „książkowych” terminów. Teraz to nawet niektórym ptakom odlatywać do ciepłych krajów się nie chce…
PolubieniePolubienie
Podobny? Eee, nie wierzę, że też ma taką rozwichrzoną czuprynkę. 😉
Ociepliło się ogólnie, to po co mają odlatywać. Tylko straty z tego.
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Tu znajdziesz samca nurogęsi w szacie spoczynkowej: https://dzikiemiasto.wordpress.com/2018/11/04/kozanow-1-listopada/
Według mnie jest podobny do samicy. 😉
PolubieniePolubienie
Fakt, bardzo podobny. Ale jednak aż tak rozwianej czuprynki nie ma, choć może akurat chwilowo mu się przylizała. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Panowie nie mogą konkurować z Paniami w kwestii urody. Poza tym Panowie są skromniejsi i nie potrzebują się obnosić w tym względzie. 😉
PolubieniePolubienie
Hmm… zawsze mi się wydawało, że akurat u ptaków jest dokładnie na odwrót. 😉
PolubieniePolubienie
Oj tam, oj tam… 😉 To nie ich wina, że natura sowiciej dekoruje płeć brzydszą. Poza tym wszystko, co robią, to robią dla kobietek, które mają wysokie wymagania. Bez tego na pewno lataliby w starych, przetartych dżinsach i rozciągniętym t-szercie, a w wolnych chwilach zajmowali się majsterkowaniem. 😉
PolubieniePolubienie
Dobrze, że nie jestem panią ptakową, bo lubię właśnie takich w przetartych dżinsach, którzy zajmują się majsterkowaniem. 😉
PolubieniePolubione przez 1 osoba
Kolejny raz rozdziawiam japę. 😮
PolubieniePolubienie
😀
PolubieniePolubione przez 1 osoba